wtorek, 26 lipca 2011

Srebrna Strzała

Nadchodzi SLK trzeciej generacji. Pionierski
roadster jak zwykle różni się od innych. Nie był
nigdy bardziej sportowy ani wydajny niż teraz.



SLK 200 BlueEfficiency
Silnik – osiągi
1,8 l, czterocylindrowy,
180 KM przy 5250 obr./min,
maksymalny moment obrotowy
– 270 Nm między 1800
a 4600 obr./min
Skrzynia biegów
6-biegowa, ręczna
Przyspieszenie
0–100 km/h w 7,3 s
Prędkość maksymalna
240 km/h
Zużycie paliwa
W mieście: 8,9–9,3 l/100 km
Poza miastem:
5,0–5,3 l/100 km
Średnio: 6,4–6,8 l/100 km
Emisja CO2 (średnio)
149–158 g/km
Cx 0,30
Pojemność bagażnika
225–335 l

Jasnobłękitne niebo rozpościera się nad Los Angeles.
Świeci słońce, temperatura osiąga 24 stopnie.
Ale niewielu ludzi rozkoszuje się wiosenną pogodą
– większość patrzy wyłącznie na ten samochód.
Prawdę mówiąc, mieliśmy nadzieję, że uda
się nam pojechać SLK na przejażdżkę po Kalifornii,
ale na razie nie ma sensu w ogóle ruszać, bo
dookoła roadstera tłoczą się ciekawscy gapie.
„Śliczny!” – mówi Doug, jasnowłosy surfer. Ma
rację: nowy SLK wygląda ślicznie nawet z zamkniętym
dachem. Mówię mu, że moim zdaniem
auto wygląda po prostu „prosto”, ale to tak, jakby
powiedzieć „prosty” o dziobie wyścigowego jachtu.
Swoją drogą przód nowego SLK jest znacznie
bardziej agresywny i zwieńczony ostrym spoilerem.
Na przednich błotnikach zaprojektowano
wloty powietrza. To ostry wóz.
Doug obchodzi SLK dookoła, podążając dłońmi po
kształtach przetłoczeń. Zdejmuje nawet okulary,
co w Kalifornii jest oznaką wyjątkowego szacunku.
Ian i Sue uważają, że nowy roadster Mercedes-
-Benz jest „zachęcający” – zdążyli już zakochać
się w tym aucie, tak jak niedawno zakochali się w
sobie. Chodzą, objęci, dookoła. Chcą obejrzeć
SLK z opuszczonym dachem VarioRoof. „Cudowny!” – mówi
zachwycona Sue.

Ekscytacja powoli opada: w końcu mogę zająć
miejsce na fotelu kierowcy. Kierownica jest
mniejsza niż w poprzednich modelach i lekko
spłaszczona u dołu. No, to prawie jak w wyścigówce!
Ogarnia mnie komfortowe poczucie znajomości
wnętrza – mimo że jest ono zupełnie
nowe, udoskonalone, może nawet nieco bardziej
purystyczne? Wskaźniki tkwią na dnie głębokich
tub. Przełączniki i pokrętła są tam, gdzie wymaga
tego ergonomia. Design nawiewów powietrza
przypomina SLS, o którym mówi się w kategorii
supersamochodu. Od razu chce się włączyć silnik
i ruszyć. Jechać, ścigać się i „odlecieć” w stronę
słonej bryzy Pacyfiku. Na północ czy na południe?
Na południe, w stronę San Diego. Na południe,
do La Jolla.
Silnik SLK 200 BlueEFFICIENCY daje teraz o sobie
znać – w lekko przytłumiony, nienachalny
sposób, mimo że pod maską kryje się 180 KM.
Z każdą zmianą dźwignia skrzyni biegów miękko
i precyzyjnie trafia w swoje miejsce. „Jedź grzecznie”
– mówię sobie, bo policja w Los Angeles jest
wyczulona na amatorów szybkiej jazdy. „Dwusetka”
ma wystarczającą moc, żeby rozpędzić się do
240 km/h. Do setki zajmuje jej to siedem sekund.
Jadę więc spokojnie, pozwalając wielofunkcyjnej
kamerze na rozpoznawanie lokalnych ograniczeń
prędkości, a nowemu aktywnemu tempomatowi
Distronic Plus na automatyczne utrzymywanie
bezpiecznej odległości od samochodów na sąsiednich
pasach ruchu. Tymczasem wkładam w gniazdo
kartę SD pełną moich ulubionych mp3 i dosłownie
zanurzam się w muzyczny krajobraz
generowany przez głośniki układu dźwięku
przestrzennego Harman/Kardon. Czy może
być lepiej?

My, miłośnicy roadsterów, lubimy czuć wiatr we
włosach. Żeby go poczuć dokładnie tak, jak sobie
życzę, najchętniej skorzystałbym z nowego,
opcjonalnego deflektora wiatru Airguide – kilku
niewielkich plastikowych paneli, które chowają
się za fotelami. Niestety, nasz samochód nie ma
Airguide’a, a standardowy deflektor leży w bagażniku.
W Santa Monica skręcam na Highway 1. Wiatr
bawi się moimi włosami, muzyka gra w uszach,
przytłumiony, lecz wyraźny dźwięk turbodoładowanego
silnika z bezpośrednim wtryskiem
przechodzi przez cały samochód. Kiedy redukuję
biegi, silnik SLK ryczy przez chwilę, aby przejść
w radosne tenorowe wibrato wraz z kolejnym dodaniem
gazu. Sprawdźmy, co zawieszenie potrafi,
gdy opuści się je najniżej jak to możliwe.
Pierwsza rzecz, którą zauważam, to brak „podskakiwania”
na supertwardych amortyzatorach,
przez inne marki uważanego za konieczność,
jeśli sprzedawane auto ma się wykazywać „sportowym
zawieszeniem”. Nie, SLK ma nową, sprytną
konstrukcję zawieszenia. Oznacza to, że praca
poszczególnych amortyzatorów jest odpowiednio
sterowana, tak aby niezależnie od prześwitu działały
zawsze komfortowo. To zawieszenie pracuje
świetnie na wszystkich nawierzchniach, dzięki
czemu mój kręgosłup nie cierpi.
Czas na kawę – nie na wynos, tylko na kawę
w miłym, relaksującym miejscu, w którym mogę
cieszyć się, oglądając dwumiejscowe auto w spokoju.
Słońce Kalifornii podświetla coraz to inne linie,
które rysują na masce samochodu kształt
strzały. Podobną kreską narysowane są przednie
reflektory (ze światłami do jazdy dziennej) i szerokie
progi. Nowy przód samochodu, z gwiazdą
dumnie postawioną na prawie pionowej osłonie
chłodnicy, przypomina mi legendarny model
190 SL roadster z lat 50. SLK spoczywa solidnie
na 18-calowych felgach z lekkich stopów, każda
o pięciu ramionach. Długa maska, kompaktowy
przedział pasażerski i niewielki tył tworzą pociągającą
kombinację – nie agresywną, a raczej
bardziej subtelną, podkreśloną tylnymi lampami
LED i podwójnymi rurami wydechowymi, delikatnie
nawiązującymi do turbosprężarki. Patrząc na
SLK wyłącznie z zewnątrz, można stwierdzić, że
ten samochód świetnie jeździ.

Wracamy na trasę, dzięki czemu bawię się tym
bardziej, im więcej mil przejechaliśmy. Układ kierowniczy,
zawieszenie, hamulce i silnik – wszystko
współpracuje ze sobą tak płynnie i dobrze, że
przypomina mi się Sue i jej zachwyt. Szczególnie
że na wyświetlaczu pojawia się krzepiąca informacja,
że silnik nie zużył więcej niż 6 litrów na
100 kilometrów. Oznacza to 39 mil na jednym
galonie! Bez wątpienia pomaga nowy układ
start-stop, który wyłącza silnik, gdy tylko staję
na światłach. Mam więc podwójną zabawę: na
autostradzie i za sprawą oszczędności, co rzadko
zdarza się w sportowym samochodzie.
Gdy dojeżdżam do La Jolla, zamykam twardy dach
i pozwalam sobie na zabawę ostatnim gadżetem
SLK: transformacją nowego, elektronicznie sterowanego
dachu VarioRoof, jakiej dokonuje system
Magic Sky. Ten mały cud technologii sprawia,
że cały dach jest przezroczysty, a już sekundę
później nie. Mogę więc cieszyć się kabrioletem,
mimo zamkniętego dachu! Wspaniałe!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz